poniedziałek, 10 listopada 2014

ROZDZIAŁ 8

Trzy dni później

Z punktu widzenia Nataszy
W ciągu ostatnich trzech dni miałam chyba z tysiąc badań. Nie mam pojęcia jednak jakich. Codziennie przychodzi do mnie Karolinka i rodzice. Niestety Andrzej przyjechał dopiero dzisiaj bo trener nie chciał dać mu wolnego. Bardzo mi go brakowało przez te parę dni.
Moi rodzice i Karolina zostali juz przebadani i niestety nikt z nich nie może być dawcą szpiku dla mnie. Wszyscy mieliśmy nadzieję że Andrzej będzie mógł nim być. Czekaliśmy na wyniki ponieważ dzisiaj go badano. Widziałam w oczach moich rodziców i Karoliny nadzieję, mieli nadzieję że dawca siedzi obok nich.
Było koło 14 siedziałam sama z moim chłopakiem, bo rodzice pojechali do mojego mieszkania odpocząć. Karolina natomiast była na uczelni.
-Wiesz co myszko, mam przeczucie że za rok o tej samej porze będziemy leżeć na kanapie i cieszyć się z życia, śmiać, żartować.- powiedział w pewnym momencie Andrzej. Chyba chciał odwrócić moje myśli od chwili obecnej. Problem jednak polegał na tym że nie potrafię żyć marzeniami, przejmuje się tym co jest tu i teraz.
-Tak czujesz? A wiesz że rok ma 365 dni i każdego dnia mogę umrzeć?- poczułam że coś mokrego spływa mi po policzku.
-Nie płacz Natasza, ja chciałem tylko żebyś w końcu zaczęła myśleć pozytywnie.- przytulił mnie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i poczułam jak bije mu serce. Biło powoli i spokojnie. Mógłby mi oddać trochę tego spokoju- pomyślałam.
Do sali wszedł lekarz:
-Mam dobre wieści, znalazł się dawca.- oznajmił. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.-Jest nim 26 letni mężczyzna, mieszka w Bełchatowie. Jako dawca zgłosił się dopiero 2 dni temu więc ma pani dużo szczęścia.
-A możemy wiedzieć jak się nazywa?- zapytałam
-No niestety nie, nie chciał żebyśmy zdradzili jego tożsamość.
-No cóż, trudno.
-Yyy od jutra zaczniemy podawać pani chemię. Niestety będzie pani musiała przebywać w izolatce.
-Czyli nie będziemy mogli się widywać.- zapytał Andrzej.
-Tylko przez szybę, przykro mi ale takie są procedury.
-Rozumiemy.- lekarz wyszedł.
-Widzisz, mówiłem że za rok będziemy siedzieć na kanapie haha.
-Wiesz, zaczynam coraz bardziej w to wierzyć.

Z punktu widzenia Andrzeja
Przyjechałem do Nataszy dopiero po trzech dniach. No ale cóż, z trenerem się nie wygra. Lekarze od razu poprosili mnie na badania.
Później cały dzień siedziałem z Nataszą. Rozmawialiśmy, w pewnym momencie stwierdziłem:
-Wiesz co myszko, mam przeczucie że za rok o tej samej porze będziemy leżeć na kanapie i cieszyć się z życia, śmiać, żartować.
-Tak czujesz? A wiesz że rok ma 365 dni i każdego dnia mogę umrzeć?- miałem ochotę zacząć krzyczeć na nią żeby przestała mówić takie rzeczy, ale opanowałem się. Przecież to by nic nie pomogło, mogło by tylko wszystko pogorszyć. Poza tym zobaczyłem że po jej policzku popłynęły łzy.
-Nie płacz Natasza, ja chciałem tylko żebyś w końcu zaczęła myśleć pozytywnie.- przytuliłem ją.
Ona położyła swoją głowę na mojej klatce piersiowej. Była taka delikatna, bezbronna.
Nagle do sali wszedł lekarz. Wyglądał na zadowolonego:
-Mam dobre wieści, znalazł się dawca.- oznajmił. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.-Jest nim 26 letni mężczyzna, mieszka w Bełchatowie. Jako dawca zgłosił się dopiero 2 dni temu więc ma pani dużo szczęścia.- zwrócił się do Nataszy.
-A możemy wiedzieć jak się nazywa?- zapytała.
-No niestety nie, nie chciał żebyśmy zdradzili jego tożsamość.
-No cóż, trudno.
-Yyy od jutra zaczniemy podawać pani chemię. Niestety będzie pani musiała przebywać w izolatce.- mówił do mojej dziewczyny.
-Czyli nie będziemy mogli się widywać.- zapytałem
-Tylko przez szybę, przykro mi ale takie są procedury.
-Rozumiemy.- lekarz wyszedł.
-Widzisz, mówiłem że za rok będziemy siedzieć na kanapie haha.- powiedziałem
-Wiesz, zaczynam coraz bardziej w to wierzyć.
Po jakimś czasie przyjechali rodzice Nataszki. Oczywiście od razu oznajmiła im dobrą wiadomość.
-Mamo, tato, mam jeszcze jedną informacje.- powiedziała, a ja domyśliłem się że chce powiedzieć rodzicom o nas.
-Co się stało?- zapytała jej mama a na twarzy widać było niepokój.
-A czy coś się musiało stać? Chciałam wam tylko powiedzieć, że Andrzej nie jest moim przyjacielem... tylko chłopakiem.- oboje usmiechneliśmy się.
-Wiedziałam- powiedziała- przyjaciele nie patrzą się na siebie takim wzrokiem jak wy dzisiaj.
-No tak, mamusia, przed nią nic nie ukryjesz- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Do sali weszła Karolina:
-Dzień dobry, co tutaj tak wesoło?
-Jest dawca- wszyscy powiedzieliśmy chórem.
-Naprawdę? To świetnie.
Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Ja wyszedłem na chwile na korytarz przeczytać sms-a. Jego treść brzmiała:
Za 15 minut będę w szpitalu, do zobaczenia Wronka.
Po przeczytaniu sms-a ucieszyłem się, jednak po chwili namysłu doszedłem do wniosku że to wszystko może się źle skończyć.

Z punktu widzenia Kłosa
Stwierdziłem że muszę odwiedzić dziewczynę mojego przyjaciela w szpitalu i porozmawiać z nią, to bardzo ważne. Dlatego właśnie jestem w drodze do szpitala. Poinformowałem Andrzeja że przyjadę, ale jak zwykle nie odpisał.
Parę minut później.
Stałem przy recepcji i dzwoniłem do Wronki żeby mi powiedział na jakiej sali leży Natasza bo tu nie chcieli mi nic powiedzieć.
-No cześć stary, na której sali leży ta Twoja lady?
-Nie nabijaj się, błagam a i uważaj, możesz doznać szoku jak tu przyjdziesz haha. Od recepcji prosto i w lewo.
-Okey, juz idę.
Zastanowiło mnie co Andrzej miał na myśli mówiąc "możesz doznać szoku jak tu przyjdziesz".

———————————
Jest kolejny rozdział. Chyba totalnie mi nie wyszedł, takie jest moje zdanie, a jak wy uważacie? Komentujcie i do następnego :*

3 komentarze:

  1. Ciekawi mnie reakcja Karola na to co zastanie w sali Nataszy. Zastanawiam się kto może być dawcą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze, że dawca znalazł się tak zaskakująco szybko! Żeby w życiu tak dobrze było... :( ciekawi mnie kto to jest! Może Kłos? Tak myślę nad zawodnikami Skry i poza Wroną to mi nikt nie pasuje na tego 26-latka!D =D i co to tam będzie, co Karola doprowadzi do szoku?!
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. I trzymam kciuki, żeby Andrzej i Natasza wytrzymali tę izolację =(

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam też do siebie, jest już część 7, nawiązałam współpracę z utalentowaną rysowniczką, która ubarwiła moje opowiadanie! =D
    We will be the champions

    OdpowiedzUsuń