niedziela, 28 grudnia 2014

PRZEPRASZAM!

Bardzo was przepraszam za moją nieobecność spowodowaną różnymi czynnikami. Planuje w najbliższym czasie coś tutaj dodać, mam nadzieje że nadal ktoś tu zagląda! Do usłyszenia.

Wronkaa :*

sobota, 29 listopada 2014

ROZDZIAŁ 10

Z punktu widzenia Karoliny
Na zewnątrz było zimno, ale nie ma się czemu dziwić, w końcu połowa listopada już jest.
-Karol, posłu...
-Nie, czekaj ja pierwszy-wtrącił.
-No dobrze.
-Wiesz, widzimy się po raz drugi dopiero. Pierwsze spotkanie skończyło się tak, jak się skończyło, ale no cóż życie. Od tamtego czasu dużo myślałem o tobie, o mnie... o nas...
-Proszę cię, do rzeczy.
-No... Chyba się zakochałem... w tobie.
-Karol... przykro mi, ale ja mam chłopaka...bardzo go kocham...tamto było tylko...po prostu za dużo wypiłam.
-Rozumiem, nie potrzebnie zawracałem Ci głowę, przepraszam.
-Nie przepraszaj, nie masz za co -uśmiechnęłam się do niego.
-Dobrze, ale pamiętaj... Gdyby coś się stało... Miałabyś jakiś problem, możesz na mnie liczyć.
-Będę pamiętać.

Z punktu widzenia Karola
-Karol, posłu...-przerwałem jej.-Nie, czekaj ja pierwszy-wtrąciłem
-No dobrze.
-Wiesz, widzimy się po raz drugi dopiero. Pierwsze spotkanie skończyło się tak, jak się skończyło, ale no cóż życie. Od tamtego czasu dużo myślałem o tobie, o mnie... o nas...
-Proszę cię, do rzeczy.
-No... Chyba się zakochałem... w tobie.
-Karol... przykro mi, ale ja mam chłopaka...bardzo go kocham...tamto było tylko...po prostu za dużo wypiłam.
-Rozumiem, nie potrzebnie zawracałem Ci głowę, przepraszam.- poczułem że coś we mnie pękło. Zrobiło mi się strasznie smutno.
-Nie przepraszaj, nie masz za co -uśmiechnęła się do mnie. Ja jednak nie potrafiłem tego odwzajemnić.
-Dobrze, ale pamiętaj... Gdyby coś się stało... Miałabyś jakiś problem, możesz na mnie liczyć.- powiedziałem.
-Będę pamiętać.
Wróciliśmy do szpitala. Karolina oznajmiła że niestety musi już się zbierać. Nie wiem czy naprawdę musiała czy tylko nie chciała przebywać w moim towarzystwie. Tego jednak nigdy się nie dowiem. Ja zostałem jeszcze z Nataszą i Andrzejem. Rozmawialiśmy dość długo, ale na szczęście nikt nie poruszył tematu mnie i Karoliny.

Z punktu widzenia Andrzeja
Gdy Karol i Karolina wyszli mogliśmy choć przez chwile pobyć sami z moją Nataszką. Usiadłem obok niej na łóżku, objąłem ramieniem i mocno przytuliłem.
-Swoją drogą nieźle to sobie wykombinowali.- powiedziałem
-Są pomysłowi.
-Odkąd pamiętam zawsze tacy byli. Co prawda nie zawsze wychodziło to na dobre haha. Pamiętam jak raz Zati z Facu nastraszyli Muzaja. Do dziś biedak boi się wchodzić sam do pomieszczenia w którym jest ciemno hahaha.
-Biedny Maciuś.- zrobiła smutną minkę.
-Ej! Bo będę zazdrosny!
-O to mi chodziło kochanie.- puściła oczko do mnie.
-Wiesz że dzisiaj jest ostatni dzień?- zapytałem
-Ostatni dzień czego?
-Starego życia. Od jutra zaczynasz leczenie i nowe życie.
-I uwierz jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa! Bo w tym nowym życiu będzie miejsce tylko dla ciebie.- pocałowała mnie.
W tym momencie wrócili nasi przyjaciele.

————–————————
Cześć! Przepraszam że tak krótko. Brak weny :(
Jest mi przykro że się nie udzielacie w komentarzach i pragnę podziękować tym które komentują, dziękuje! :* do następnego 

niedziela, 16 listopada 2014

ROZDZIAŁ 9

Z punktu widzenia Karola
-Dzień dobry wszystkim- powiedziałem i wtedy ją zauważyłem. Siedziała na krzesełku i patrzyła się na mnie.
-No cześć Karol, a tak w ogóle to co ty tu robisz?- zapytała Natasza.
-No przyjechałem odwiedzić dziewczynę mojego przyjaciela, co nie można?
-Można, pewnie że można.- zaczęliśmy się śmiać.
Rodzice Nataszy stwierdzili że pójdą już bo nie chcą jak oni to powiedzieli "stresować młodych podczas rozmowy". Oczywiście Natasza i Andrzej nalegali żeby zostali, ale oni nie chcieli ich słuchać. W sumie było mi to na rękę. Nie zbyt lubiłem towarzystwo starszych osób.
Gdy wyszli poprosiłem Andrzeja żebyśmy wyszli na chwile na korytarz.
-Stary, czemu mi nie powiedzialeś że ona tu jest?
-Hmm bo stwierdziłem że musisz z nią porozmawiać. W końcu sam mi ostatnio powiedziałeś że zawróciła Ci w głowie haha.
-Oj no tak, masz racje ale nie tak z zaskoczenia. Ja muszę to najpierw przemyśleć a nie od razu z grubej rury "cześć, podobasz mi się i nie chcę żeby tamto to był tylko jednorazowy wybryk".
-No fakt masz rację. Sory Kłosik.
-Wsadź se w dupę to Tw sory.

W tym samym czasie rozmowa Nataszy z Karoliną
-Ty wiedziałaś że on tu przyjedzie?!
-Nie no skąd, jak bym wiedziałam to bym Ci powiedziała.
-No ja myślę.
-Ale w sumie teraz to możecie sobie wszystko wyjaśnić.
-Wymyśliła... Co mam mu niby powiedzieć? "Przepraszam, że wtedy uciekłam ale mam chłopaka i nie chcę go stracić. Zapomnijmy o tym."? Przecież to bez sensu.
-No ale taka jest prawda co nie?
-Tak, taka jest prawda!
-Dobra cicho bo wracają.

Z punktu widzenia Karola c.d
Usiadłem koło Karoliny. Nie wiem czemu ale nawet nie zastanawiałem się nad tym. Nogi same mnie poniosły na to krzesło.
-Tak naprawdę przyjechałem tu bo muszę wam coś powiedzieć.- zacząłem rozmowę.
-To może ja wyjde i nie będę przeszkadzać.- powiedziała Karolina.
-Nie, zostań to żadna tajemnica.
-No okey.
-Mów już o co chodzi.
-Spokojnie Natasza. No więc jak dowiedzieliśmy się w drużynie że dziewczyna naszego ptaszka potrzebuje natychmiastowej pomocy, przeszczepu postanowiliśmy wszyscy udać się na badania. Pomyśleliśmy że to może pomóc nie tylko tobie ale również komuś innemu, obcemu, który również będzie jej potrzebował. Ale wróćmy do sedna. Przebadaliśmy się i okazało się że...mogę być dawcą. Tak, to ja jestem tym 26 letnim mężczyzną o którym mówił wam dzisiaj lekarz.-miny wszystkich moich towarzyszy były bezcenne. Totalna radość z nutką zdziwienia. Myślę że to idealne określenie.
-Boże Karol dziękuje, nawet nie wiesz jak się cieszę. Pewnie gdyby nie ta wasza akcja w klubie nadal czekałabym na dawce.
-Nie musisz dziękować. Skrzaty pomaganie mają we krwi haha.
-No tak zapomniałam.
-Ale przyjacielu mój kochany czemu nic mi nie powiedziałeś?- zapytał Andrzej.
-Bo nie chciałem robić wam nadziei. Gdyby się nie udało żyli byście w nieświadomości że taka akcja miała miejsce.
-Rozumiem, rozumiem.
-Tak czy inaczej jeszcze raz dziękuje.
-Nie ma za co.
Andrzej cały czas dawał mi "niezauważalne" przez Natasze i Karoline znaki żebym do niej zagadał ale ja po prostu nie miałem odwagi...

Z punktu widzenia Andrzeja
Mina Karola gdy wszedł na salę była mega śmieszna. Nawet nie wiem jak mam ją opisać, ale to nie ważne. Rodzice Nataszki stwierdzili że nie będą przeszkadzać nam w rozmowie. Oczywiście chcieliśmy żeby zostali, ale byli uparci a siłą nic się nie zdziała. Po chwili Karol poprosił żebyśmy wyszli bo chce pogadać.
-Stary, czemu mi nie powiedzialeś że ona tu jest?
-Hmm bo stwierdziłem że musisz z nią porozmawiać. W końcu sam mi ostatnio powiedziałeś że zawróciła Ci w głowie haha.
-Oj no tak, masz racje ale nie tak z zaskoczenia. Ja muszę to najpierw przemyśleć a nie od razu z grubej rury "cześć, podobasz mi się i nie chcę żeby tamto to był tylko jednorazowy wybryk".
-No fakt masz rację. Sory Kłosik.
-Wsadź se w dupę to Tw sory.
Gdy weszliśmy z powrotem na sale Karol usiadł obok Karoliny. Myślałem że ma zamiar działać, ale on zaczął zupełnie z innej beczki:
-Tak naprawdę przyjechałem tu bo muszę wam coś powiedzieć.
-To może ja wyjde i nie będę przeszkadzać.- powiedziała Karolina.
-Nie, zostań to żadna tajemnica.
-No okey.
-Mów już o co chodzi.
-Spokojnie Natasza. No więc jak dowiedzieliśmy się w drużynie że dziewczyna naszego ptaszka potrzebuje natychmiastowej pomocy, przeszczepu postanowiliśmy wszyscy udać się na badania. Pomyśleliśmy że to może pomóc nie tylko tobie ale również komuś innemu, obcemu, który również będzie jej potrzebował. Ale wróćmy do sedna. Przebadaliśmy się i okazało się że...mogę być dawcą. Tak, to ja jestem tym 26 letnim mężczyzną o którym mówił wam dzisiaj lekarz.- wszyscy byliśmy w szoku gdy to powiedział.
-Boże Karol dziękuje, nawet nie wiesz jak się cieszę. Pewnie gdyby nie ta wasza akcja w klubie nadal czekałabym na dawce.
-Nie musisz dziękować. Skrzaty pomaganie mają we krwi haha.
-No tak zapomniałam.
-Ale przyjacielu mój kochany czemu nic mi nie powiedziałeś?- zapytałem
-Bo nie chciałem robić wam nadziei. Gdyby się nie udało żyli byście w nieświadomości że taka akcja miała miejsce.
-Rozumiem, rozumiem.
-Tak czy inaczej jeszcze raz dziękuje.
-Nie ma za co.
Dawałem cały czas Karolowi znaki żeby w końcu zagadał do Karoliny gdy już skończyliśmy tą poważną rozmowę. On jednak nie reagował, najprawdopodobniej się zwyczajnie bał.

Z punktu widzenia Karoliny
Gdy zobaczyłam go w drzwiach strasznie się zdziwiłam. Nie myślałam nigdy że moje kolejne spotkanie z nim będzie w takich okolicznościach. Gdy wyszli na korytarz zapytałam Natasze:
-Ty wiedziałaś że on tu przyjedzie?!- na mojej twarzy malował się smutek.
-Nie no skąd, jak bym wiedziałam to bym Ci powiedziała.
-No ja myślę.
-Ale w sumie teraz to możecie sobie wszystko wyjaśnić.
-Wymyśliła... Co mam mu niby powiedzieć? "Przepraszam, że wtedy uciekłam ale mam chłopaka i nie chcę go stracić. Zapomnijmy o tym."? Przecież to bez sensu.
-No ale taka jest prawda co nie?
-Tak, taka jest prawda!
-Dobra cicho bo wracają.
Nie mam pojęcia czemu ale Karol usiadł obok mnie. Szczerze to czułam się trochę nie zręcznie. Siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy, ale nagle Karol zwrócił się do mnie:
-Karolina, możemy pogadać?- zapytał.
-Hmm w sumie przydałoby się. Nie będziecie nam mieli za złe jak na chwilę wyjziemy prawda?- powidziałam do Andrzeja i Nataszy. Oni tylko się usmiechnęli, a my wyszliśmy na zewnątrz.

————————————
Następny rozdział :) mam nadzieje że się spodoba :*
P.S. Przepraszam że dopiero teraz dodałam  :/

poniedziałek, 10 listopada 2014

ROZDZIAŁ 8

Trzy dni później

Z punktu widzenia Nataszy
W ciągu ostatnich trzech dni miałam chyba z tysiąc badań. Nie mam pojęcia jednak jakich. Codziennie przychodzi do mnie Karolinka i rodzice. Niestety Andrzej przyjechał dopiero dzisiaj bo trener nie chciał dać mu wolnego. Bardzo mi go brakowało przez te parę dni.
Moi rodzice i Karolina zostali juz przebadani i niestety nikt z nich nie może być dawcą szpiku dla mnie. Wszyscy mieliśmy nadzieję że Andrzej będzie mógł nim być. Czekaliśmy na wyniki ponieważ dzisiaj go badano. Widziałam w oczach moich rodziców i Karoliny nadzieję, mieli nadzieję że dawca siedzi obok nich.
Było koło 14 siedziałam sama z moim chłopakiem, bo rodzice pojechali do mojego mieszkania odpocząć. Karolina natomiast była na uczelni.
-Wiesz co myszko, mam przeczucie że za rok o tej samej porze będziemy leżeć na kanapie i cieszyć się z życia, śmiać, żartować.- powiedział w pewnym momencie Andrzej. Chyba chciał odwrócić moje myśli od chwili obecnej. Problem jednak polegał na tym że nie potrafię żyć marzeniami, przejmuje się tym co jest tu i teraz.
-Tak czujesz? A wiesz że rok ma 365 dni i każdego dnia mogę umrzeć?- poczułam że coś mokrego spływa mi po policzku.
-Nie płacz Natasza, ja chciałem tylko żebyś w końcu zaczęła myśleć pozytywnie.- przytulił mnie. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i poczułam jak bije mu serce. Biło powoli i spokojnie. Mógłby mi oddać trochę tego spokoju- pomyślałam.
Do sali wszedł lekarz:
-Mam dobre wieści, znalazł się dawca.- oznajmił. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.-Jest nim 26 letni mężczyzna, mieszka w Bełchatowie. Jako dawca zgłosił się dopiero 2 dni temu więc ma pani dużo szczęścia.
-A możemy wiedzieć jak się nazywa?- zapytałam
-No niestety nie, nie chciał żebyśmy zdradzili jego tożsamość.
-No cóż, trudno.
-Yyy od jutra zaczniemy podawać pani chemię. Niestety będzie pani musiała przebywać w izolatce.
-Czyli nie będziemy mogli się widywać.- zapytał Andrzej.
-Tylko przez szybę, przykro mi ale takie są procedury.
-Rozumiemy.- lekarz wyszedł.
-Widzisz, mówiłem że za rok będziemy siedzieć na kanapie haha.
-Wiesz, zaczynam coraz bardziej w to wierzyć.

Z punktu widzenia Andrzeja
Przyjechałem do Nataszy dopiero po trzech dniach. No ale cóż, z trenerem się nie wygra. Lekarze od razu poprosili mnie na badania.
Później cały dzień siedziałem z Nataszą. Rozmawialiśmy, w pewnym momencie stwierdziłem:
-Wiesz co myszko, mam przeczucie że za rok o tej samej porze będziemy leżeć na kanapie i cieszyć się z życia, śmiać, żartować.
-Tak czujesz? A wiesz że rok ma 365 dni i każdego dnia mogę umrzeć?- miałem ochotę zacząć krzyczeć na nią żeby przestała mówić takie rzeczy, ale opanowałem się. Przecież to by nic nie pomogło, mogło by tylko wszystko pogorszyć. Poza tym zobaczyłem że po jej policzku popłynęły łzy.
-Nie płacz Natasza, ja chciałem tylko żebyś w końcu zaczęła myśleć pozytywnie.- przytuliłem ją.
Ona położyła swoją głowę na mojej klatce piersiowej. Była taka delikatna, bezbronna.
Nagle do sali wszedł lekarz. Wyglądał na zadowolonego:
-Mam dobre wieści, znalazł się dawca.- oznajmił. Na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.-Jest nim 26 letni mężczyzna, mieszka w Bełchatowie. Jako dawca zgłosił się dopiero 2 dni temu więc ma pani dużo szczęścia.- zwrócił się do Nataszy.
-A możemy wiedzieć jak się nazywa?- zapytała.
-No niestety nie, nie chciał żebyśmy zdradzili jego tożsamość.
-No cóż, trudno.
-Yyy od jutra zaczniemy podawać pani chemię. Niestety będzie pani musiała przebywać w izolatce.- mówił do mojej dziewczyny.
-Czyli nie będziemy mogli się widywać.- zapytałem
-Tylko przez szybę, przykro mi ale takie są procedury.
-Rozumiemy.- lekarz wyszedł.
-Widzisz, mówiłem że za rok będziemy siedzieć na kanapie haha.- powiedziałem
-Wiesz, zaczynam coraz bardziej w to wierzyć.
Po jakimś czasie przyjechali rodzice Nataszki. Oczywiście od razu oznajmiła im dobrą wiadomość.
-Mamo, tato, mam jeszcze jedną informacje.- powiedziała, a ja domyśliłem się że chce powiedzieć rodzicom o nas.
-Co się stało?- zapytała jej mama a na twarzy widać było niepokój.
-A czy coś się musiało stać? Chciałam wam tylko powiedzieć, że Andrzej nie jest moim przyjacielem... tylko chłopakiem.- oboje usmiechneliśmy się.
-Wiedziałam- powiedziała- przyjaciele nie patrzą się na siebie takim wzrokiem jak wy dzisiaj.
-No tak, mamusia, przed nią nic nie ukryjesz- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Do sali weszła Karolina:
-Dzień dobry, co tutaj tak wesoło?
-Jest dawca- wszyscy powiedzieliśmy chórem.
-Naprawdę? To świetnie.
Wszyscy rozmawiali i śmiali się. Ja wyszedłem na chwile na korytarz przeczytać sms-a. Jego treść brzmiała:
Za 15 minut będę w szpitalu, do zobaczenia Wronka.
Po przeczytaniu sms-a ucieszyłem się, jednak po chwili namysłu doszedłem do wniosku że to wszystko może się źle skończyć.

Z punktu widzenia Kłosa
Stwierdziłem że muszę odwiedzić dziewczynę mojego przyjaciela w szpitalu i porozmawiać z nią, to bardzo ważne. Dlatego właśnie jestem w drodze do szpitala. Poinformowałem Andrzeja że przyjadę, ale jak zwykle nie odpisał.
Parę minut później.
Stałem przy recepcji i dzwoniłem do Wronki żeby mi powiedział na jakiej sali leży Natasza bo tu nie chcieli mi nic powiedzieć.
-No cześć stary, na której sali leży ta Twoja lady?
-Nie nabijaj się, błagam a i uważaj, możesz doznać szoku jak tu przyjdziesz haha. Od recepcji prosto i w lewo.
-Okey, juz idę.
Zastanowiło mnie co Andrzej miał na myśli mówiąc "możesz doznać szoku jak tu przyjdziesz".

———————————
Jest kolejny rozdział. Chyba totalnie mi nie wyszedł, takie jest moje zdanie, a jak wy uważacie? Komentujcie i do następnego :*

niedziela, 9 listopada 2014

ROZDZIAŁ 7

Z punktu widzenia Andrzeja
Oglądaliśmy z Nataszą Piratów z Karaibów - Na krańcu świata, okazało się że oboje uwielbiamy ten film. W ogóle w trakcie rozmowy wyszło że lubimy te same filmy, zespoły muzyczne. Pół dnia właściwie spędziliśmy właśnie na rozmowie o tym.
Nagle Nat powiedziała: 
-Ej przecież chciałeś o czymś ze mną porozmawiać, prawda?
-No tak, masz rację. Posłuchaj, wiem że znamy się krótko, spotkaliśmy się dopiero kilka razy ale ja...nie ma minuty żebym o tobie nie myślał. Natasza ja... Kocham Cię.
-Ja też Cię kocham Andrzej- zacząłem ją delikatnie całować, ona to odwzajemniła. Zaczęła rozpinać guziki przy mojej koszuli, ja zdjąłem z niej koszulkę. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Tam wszystko samo się potoczyło. Było nam razem tak dobrze. Leżeliśmy teraz przytuleni, niestety ta chwila nie mogła trwać wiecznie. Ja musiałem wracać do Bełchatowa.
-Kocham Cię- wyszeptała mi do ucha gdy tak jeszcze leżeliśmy.
-Nataszko, zostaniesz moją dziewczyną?
-Oczywiście że tak Andrzejku.
-Kocham Cię- powiedziałem po czym pocałowałem ją w czoło.
Wstaliśmy, ja poszedłem się ubrać do salonu a Nat zajęła łazienkę. Była 22 usiadłem jeszcze na chwile żeby poczekać aż moja dziewczyna wyjdzie z łazienki. Po 10 minutach zacząłem zastanawiać sie czemu tak długo jej nie ma, przecież powiedziała że idzie się tylko ubrać.
-Natasza?- zacząłem pukać do drzwi łazienki, niestety nie odzywała się.- Natasza!- zacząłem krzyczeć, ale nadal odpowiadała mi głucha cisza. Postanowiłem wejść do środka, bałem sie że coś sie jej stało. Drzwi nie były zamknięte na klucz, więc wszedłem. Zobaczyłem że Natasza leży nieprzytomna na podłodze. Szybko do niej podszedłem, sprawdziłem czy oddycha i zadzwoniłem po pogotowie. Byłem w szoku, nie wiedziałem co mogło się stać, bardzo sie o nią bałem.
Pogotowie przyjchało po kilku minutach, zabrali Nat do szpitala. Ja wziąłem klucze od jej mieszkania, zamknąłem je i pojechałem swoim samochodem do tego szpitala.
-Dzień dobry, przywieźli tu przed chwilą moją dziewczynę, Nataszę Szczęsny. Mogłaby mi pani powiedzieć gdzie ona teraz jest?
-Już sprawdzam, sala nr 2, prosto i w lewo.
-Dziękuje bardzo.
Szybko pobiegłem tam, w sali był akurat lekarz więc stwierdziłem że poczekam na korytarzu. W mojej głowie kłębiły się różne myśli. Nagle z sali wyszedł lekarz:
-Panie doktorze co z moją dziewczyną?
-Na razie jeszcze nic nie wiemy. Pani Natasza będzie miała teraz tomografię, może wtedy coś się wyjaśni. Czekamy również na wyniki krwi.
-Rozumiem, mogę teraz do niej wejść?
-Tak, tylko na chwilę, pana dziewczyna zaraz będzie mieć badanie.
-Dobrze, dziękuje panie doktorze.
Podszedłem do jej łóżka, była przytomna a na jej twarzy można było zobaczyć strach. Złapałem ją za rękę, była zimna.
-Andrzej...
-Tak kochanie?
-Możesz zadzwonić do moich rodziców?
-Oczywiście, już dzwonie.
Wziąłem telefon Nataszy i wyszedłem na korytarz. Była 23.30 ale w końcu dziecko jest chyba najważniejsze dla każdego rodzica.
W słuchawce odezwał się głos kobiety:
-Dobry wieczór córeczko, dawno się do nas nie odzywałaś.-powiedziała mama Nataszy więc chyba jej nie obudziłem.
-Yyy dobry wieczór, ja jestem przyjacielem Nataszy.
-Ooo, a czemu pan dzwoni?
-Pani córka jest w szpitalu, zemdlała dzisiaj i prosiła żebym zadzwonił do pani.
-Boże, wiadomo już co było przyczyną?
-Niestety nie.
-My z mężem postaramy się jak najszybciej przyjechać.
-Dobrze, do widzenia.
W miedzy czasie zabrali Natasze na badania więc usiadłem na korytarzu i czekałem aż wróci. Rodzice Nat mieszkali w Skierniewicach dlatego trochę potrwa za nim tu przyjadą. Po 10 minutach przywieźli moją dziewczynę z powrotem, od razu do niej wszedłem. Po chwili przyszedł jednak lekarz:
-Niestety mam bardzo złe wiadomości.- serce chyba stanęło mi w tym momencie.- Ma pani białaczkę.- ta informacja bardzo nami wstrząsnęła.
-Ale to pewne?- zapytałem z nadzieją.
-Tak, badania krwi jednoznacznie to potwierdzają.

Z punktu widzenia Nataszy
Stałam w łazience przed lustrem, czułam że kręci mi się w głowie.
Obudziłam się w karetce, lekarze powiedzieli mi że zemdlałam i że zawożą mnie do szpitala teraz. Tam lekarze i pielęgniarki zaczęli wokół mnie biegać. Jeden mierzył ciśnienie, ktoś inny pobierał krew. Panował tam niesamowity chaos. Później odwieźli mnie na salę. Przyszedł lekarz zaczął zadawać pytania. Powiedział jakie badania mają zamiar mi zrobić. Szczerze to bałam się, nie wiedziałam co mogło się stać. Przecież nigdy nie miałam takich problemów. Gdy lekarz wyszedł, w sali pojawił się Andrzej, od razu podszedł i złapał mnie za rękę, nic nie mówił. Był chyba tak samo przestraszony jak ja. Poprosiłam go żeby zadzwonił do moich rodziców. Mnie w tym czasie zabrali na tomografię. Gdy wróciłam z badania Andrzej od razu do mnie przyszedł. Nie byliśmy jednak długo sami bo po chwili przyszedł lekarz. 
-Niestety mam bardzo złe wieści, ma pani białaczkę.
Ta diagnoza zawaliła cały mój, do tej pory całkiem dobrze ułożony plan na życie. Andrzej pytał jeszcze o coś lekarza ale ja nie wiem o co, przed oczami przeleciało mi całe życie. Załamałam się.
-Potrzebny jest natychmiastowy przeszczep.-powiedzial lekarz.-Jutro zaczniemy badania kwalifikujące do zabiegu.
Lekarz wyszedł, a my z Andrzejem patrzyliśmy się na siebie. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Widziałam że on tez nie. Nagle zadzwonił jego telefon.
-Karol dzwoni, przepraszam ale muszę odebrać.
-Dobrze
Wyszedł na korytarz. Ja postanowiłam że zadzwonię do Karoliny, w końcu musi się dowiedzieć o tym że jestem w szpitalu.
-Halo- odezwała się.
-Cześć, przepraszam że Cie budzę ale musisz o czymś wiedzieć.
-Jezu co się stało?
-Jestem w szpitalu, ale to nie jest rozmowa na telefon. Mogłabyś jutro przyjechać?
-Ja przyjadę nawet teraz, już się ubieram.
-Nie, teraz to nie ma sensu i tak Cię nie wpuszczą o tej godzinie.
-No dobrze, jutro przyjadę z samego rana.
-Dobrze, dobranoc
-Dobranoc.
Andrzej już siedział przy mnie gdy skończyłam rozmawiać. Powiedziałam mu że Karolina jutro tutaj przyjdzie. On natomiast oświadczył że Karol jutro też tu będzie żeby zabrać go do Bełchatowa. Przecież będą grali tego dnia mecz, a Andrzej ma grać w pierwszym składzie. Problem polegał na tym że on był tak zdenerwowany że bał się sam jechać do Bełchatowa, a co dopiero grać ważny mecz. Dlatego właśnie Kłos musiał po niego przyjechać. Tak naprawdę nie miałam ochoty na jakiekolwiek odwiedziny, chciałam być sama z Andrzejem.
-Pamiętaj, nie ważne co się stanie, ja zawsze będę Cię kochać.- powiedziałam
-Ja ciebie też kochanie.
Mój chłopak położył głowę na łóżku i tak oboje zasnęliśmy.

—————————————
Jak widać akcja rozwinęła się juz na dobre. Jak myślicie czy Andrzej będzie mógł być dawcą? Czy w ogóle znajdzie się dawca? Komentujcie :*

wtorek, 4 listopada 2014

ROZDZIAŁ 6

26.10.12
Z punktu widzenia Andrzeja
Obudziłem się bardzo wcześnie. Mieliśmy dzisiaj dzień wolny, stwierdziłem że zadzwonię do Nataszy i dowiem się co dzisiaj robi, bo szczerze to bardzo chciałem sie z nią zobaczyć.
-Halo?- odezwała się zaspanym głosem.
-Dzień dobry Nataszko, czas wstawać bo na zajęcia się spóźnisz haha.
-Jezu Andrzej? Ale czemu dzwonisz o 6.46?
-No przecież powiedziałem, nie chcę żebyś się na zajęcia spóźniła.
-Tylko że ja dzisiaj nie idę na uczelnię, mam zamiar siedzieć cały dzień w domu i spać!
-Hahaha to przykro mi ale musisz zmienić te plany, będę u ciebie o 13 i zabieram Cię na obiad, musimy porozmawiać.
-Sorry, ja się dzisiaj nigdzie nie ruszam, czekam o 13 w domu przywieź obiad ze sobą, a swoją drogą o czym ty chcesz ze mną porozmawiać?
-Okey, przywiozę obiad i wszystkiego dowiesz się w odpowiednim momencie, do zobaczenia.
-Papa
Niestety nie zauważyłem że Karol też nie śpi i przysłuchuje się całej rozmowie... Od razu zaczął wypytywać o szczegóły.
-Widzę że idziesz dzisiaj na randkę- zaśmiał się idiotycznie
-Nawet jeśli to nie Twoja sprawa!
-Oj wyluzuj haha życzę powodzenia z Nataszką. Tylko zacznij się szykować bo możesz się nie wyrobić, przecież jest już prawie 7 hahaha
-Taa ty to się tylko nabijać potrafisz... Idę pobiegać, idziesz ze mną?
-Nie, ja idę spać, dobranoc.
-Dobranoc, dobranoc.
Ubrałem dres i wyszedłem z hotelu. Założyłem słuchawki i usłyszałem słowa mojej ulubionej piosenki. Zawsze biegam w słuchawkach, pomaga mi się to skupić.
Po około godzinie wróciłem spowrotem, wziąłem szybki prysznic i poszedłem na śniadanie. Siedziały tam już prawie wszystkie Skrzaty. Ja jak zawsze usiadłem koło Karola i Zatiego. Widziałem że dziwnie się obaj patrzą na mnie i domyśliłem się, że Kłos powiedział Pawłowi o Nataszy.
-Mmm widzę że Wronka znowu zaczęła latać haha. -powiedział Zati
-Karol, idioto zabije Cię!
-Ale za co? Przecież nic nie zrobiłem-wyszczerzył zęby.
-Nie chce mi się z wami gadać-wyszedłem z jadalni.
Szczerze to byłem bardzo zły na niego, nie chciałem żeby ktoś po za nim wiedział o Nataszy.
Z punktu widzenia Nataszy
Obudził mnie dzwonek telefonu, okazało się że to Andrzej. Zaprosił mnie na obiad, ale stwierdziłam że wolę się z nim spotkać w domu. Po za tym byłam bardzo szczęśliwa i podekscytowana że zadzwonił z taką propozycją. Stwierdziłam że skoro już nie śpię, to pójdę pobiegać. Gdy wróciłam, szybki prysznic, śniadanko i o godzinie 9 siedziałam w pokoju i zastanawiałam się co mam robić. Stwierdziłam że pościągam ze ściany te wszystkie zdjęcia i plakaty Wronki, żeby znowu nie było siary. Nie wyrzuciłam jednak ani jednego zdjęcia z tej ściany, wszystkie miały dla mnie ogromną wartość. Siedziałam sobie na podłodze przeglądając te wszystkie pamiątki i segregując je na poszczególne sezony. Przydało się to pisanie na wszystkim z którego sezonu pochodzi. Wbrew pozorom zeszły mi ok. dwie godzinki na tym. Zgłodniałam i postanowiłam zjeść mój ulubiony serek waniliowy Danio. Usiadłam na kanapie i włączyłam Tv. Przełączyłam na Polsat, leciała akurat powtórka jakiegoś filmu z zeszłego dnia. Nie spojrzałam która jest godzina, a niestety strasznie mi się spać chciało...
Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Nie myśląc kto może stać za drzwiami otworzyłam je. Tak, stał tam nie kto inny jak Andrzej.
-No nareszcie, już chciałem wracać do Bełchatowa, a tak wgl to cześć- uśmiechnął się pocałował mnie w policzek.
-No cześć, co ty tu...o boże! zapomniałam że mieliśmy się spotkać o 13.- zorientowałam się że stoję przed nim w starym dresie.
-Haha nic się nie stało, wpuścisz mnie?
-Tak, tak, wejdź, a i sory za mój strój kompletnie zapomniałam o wszystkim. Rozgość się a ja pójdę się przebrać.
-No dobrze, to może ja w tym czasie przygotuje ten nasz obiad.
-Okey, to talerze są w szafce na gorze po lewej a garnki w szafce koło zlewu kucharzu.
-Dobrze!
Wyciągnęłam z szafy niebieskie rurki i biały t-shirt z napisem "I love Paris". Hmm to była nawet prawda, byłam w Paryżu raz, na wymianie międzyszkolnej i zakochałam się w tym mieście. Zanim wyszłam z łazienki jedzenie już czekało na talerzach.
-Ślicznie pachnie, to gdzie ten znany kucharz gotował?
-A co ty taka ciekawska jesteś hymm? Nie dowiesz się gdzie to gotowałem haha.
-Noo...!
-No co? Siadaj lepiej i nie strój mi tu fochów Nataszko.
-Ehh no dobrze, dobrze. A tak w ogóle to o czym chciałeś ze mną porozmawiać?
-A możemy tą rozmowę przełożyć na później?
-Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.- zaśmiałam się
-No proszę- Andrzej zrobił minę kota ze Shreka.
-I jak tu takiemu odmówić? No dobrze, ale pamiętaj ja jeszcze wrócę dzisiaj do tej rozmowy...

poniedziałek, 27 października 2014

ROZDZIAŁ 5

25.10.12
Z punktu widzenia Nataszy
Wtorek, dzień który wręcz ubustwiam. Pewnie zastanawiacie się dlaczego, odpowiedź jest bardzo prosta, na uczelni siedzę tylko 5 godzin. Jedyny dzień pomiędzy poniedziałkiem a piątkiem w którym mogę sobie coś zaplanować. Dzisiejsze plany wyglądały następująco:
-szybki obiad
-jadę do Karoliny
-idziemy na zakupy
A pro po Karoliny, nie powiedziała nic Łukaszowi i pewnie tego nie zrobi. Moim zdaniem to błąd bo nawet najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo, no ale cóż nie posłuchała mnie.
U Karoliny umówiłyśmy się o 17.00, a że w domu byłam ok. 15.00 musiałam się sprężać żeby zdążyć. Szybki obiad, spagetthi moje ulubione. Przebrałam się i byłam gotowa do wyjścia. Autobus miałam o 16.20 a że do Karolinki jedzie się ze 30 minut to godzina pasowała idelanie.
Poszłyśmy oczywiście do Manufaktury, naszej ulubionej galerii. 
Na zakupach zeszły nam 4 godziny. Ja nie kupiłam nic specjalnego, tylko zwykły czarny sweterek. Moja przyjaciółka natomiast gdyby mogła to wykupiłaby całą galerię, niestety fundusze ją ograniczyły. Kupiła m.in czerwoną sukienkę, czarne szpilki oraz granatowe rurki. W domu byłam przed 22.00 więc wykąpałam się i poszłam spać. Długo jednak nie mogłam zasnąć bo wróciły do mnie wspomnienia z soboty i niedzieli. Zaczęłam przypominać sobie każdą chwilę z Andrzejem, kiedy przyszedł, kiedy leżeliśmy na podłodze i śmialiśmy się, kiedy rozmawialiśmy i w końcu kiedy go przytuliłam i on mnie pocałował. Tak jakby na chwilę wymazałam z pamięci "ucieczkę" Wrony. Leżałam i myślałam o tym wszystkim, a uśmiech nie schodził mi z ust. Po około godzinie zmęczenie wygrało i odleciałam w krainę Morfeusza. 

Z perspektywy Andrzeja 
Po porannym treningu byliśmy z Karolem w pokoju i oglądaliśmy jakiś film, to znaczy on oglądał bo moje myśli krążyły cały czas wokół wydarzeń z weekendu. Myślałem o niej, tej pięknej brunetce o imieniu Natasza. Właściwie już zapomniałem o mojej byłej, to na pewno dzięki Nat stwierdziłem. Po dłuższej chwili rozmyślania stwierdziłem że zapytam Karola o co dokładniej chodziło z tą przyjaciółką Nataszy...
-Ej Karol, możesz mi wytłumaczyć o co chodziło Nataszy, to znaczy tej dziewczynie z przed hotelu w Łodzi?
-Przecież ta Twoja Natasza Ci powiedziała pod hotelem. Poza tym ty mi nie powiedziałeś o niej więc ja nie będę Ci się spowiadał z tamtego wieczoru!
-Jejku no sory stary, powinienem Ci powiedzieć od razu, ale chciałem zobaczyć jak to wszystko się rozwinie i nie myślałem że to tak szybko się wyda, że ją poznałem. Ale no teraz to właściwie już wiesz.
-Ale to nie zmienia faktu, że nie powiedzialeś mi... że się zakochałeś! Hahaha
-Nie powiedziałem że się zakochałem tylko że POZNAŁEM, przemiłą dziewczynę.- hahaha
- Tak, tak a ja jestem ślepy i nie widziałem jak Cię przytuliła, po za tym gdyby nie było nic na rzeczy nie chciałbyś do niej jechać!
-Oj dobra, to nic nie znaczy, narazie jest tylko moją przyjaciółką i przy tym zostańmy. No więc teraz może opowiesz  mi o, właśnie jak ona ma na imię?
-O Karolinie, pieknej dziewczynie ktora zawróciła mi w głowie...
-Jak rozmawiałeś z Nataszą to nie było widać tego Twojego oczarowania haha
-Boże nie czepiaj się! Po prostu nie miałem ochoty o tym rozmawiać wtedy! 
-Okey, okey sory. Ale masz chociaż jej numer telefonu? 
-Tak Andrzejku, nie musisz się o mnie tak troszczyć, jestem dużym chłopcem hahaha
-No dobrze Karolku to w takim razie kiedy do niej zadzwonisz? 
-A czy ty przypadkiem za bardzo nie wpieprzasz się w nie swoje sprawy?  Pozwól Endrju że przypomnę Ci 3 zasadę dynamiki Newtona, jeśli ciało A oddziałowuje na ciało B to ciało C się nie wpierdala, więc zajmij się swoją Nataszką! 
-Dobra przepraszam wyluzuj! A i jeszcze jedno, Natasza nie jest moja! 
-Jeszcze nie. Bo coś mi się wydaje że niedługo to się zmieni. 
-Będę szczery... Chciałbym żeby to się zmieniło...
-No i co? miałem racje, pan Andrzej Wrona się zakochał, parę dni po tym jak rozstał się z dziewczyną. Szybki jesteś! 
-Taa, Patrycji już dawno nie kochałem. 
-No to ciekawe czemu byłeś taki załamany? 
-Tak wyszło ale jak widać już mi przeszło i nie mam zamiaru do tego wracać.
-Dobra, dobra zbierajmy się bo zaraz obiadek haha
-Okey, to idziemy. 
Po obiedzie mieliśmy 2 trening. Trener strasznie się wkurzył na mnie bo moja gra wyglądała strasznie, w ogóle nie mogłem się skoncentrować. Ciągle myślałem o Nataszy...

wtorek, 21 października 2014

INFORMACJA

Dla tych którzy przeczytali już rozdział 4, pod koniec rozdziału w trakcie rozmowy Nataszy z Andrzejem doszło do małej zmiany tekstu ;).

poniedziałek, 20 października 2014

ROZDZIAŁ 4

23.10.12
Z punktu widzenia Nataszy
Siedziałam i czekałam na Karolinę. Cały czas myślałam o tym co takiego chce mi powiedzieć. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek do drzwi.
-Cześć Natasza
-No cześć, wejdź.
Usiadłyśmy w pokoju:
-Co się stało?
-No bo ja, chodzi o to, że... Kurde nwm jak mam to powiedzieć.
-Najlepiej prosto z mostu, bez owijania w bawełnę.
-No dobra w takim razie... przespałam sie z Karolem Kłosem.
-Z kim?!- krzyknęłam
-No z Kłosem.
-Ale jak? Skąd ty go w ogóle znasz?
-No wczoraj byłyśmy na tej imprezie i on tam był i w sumie zdziwiłam się że jest sam, bez Wrony no ale nie ważne. I podszedł do mnie jak siedziałam przy barze, zapytał czy zatańczę z nim. Wiesz, później jeszcze parę drinków i no nawet nie wiem kiedy wyszliśmy z imprezy, jak dostaliśmy się do hotelu i co było później. Rano, gdy się obudziłam doznałam szoku jak zobaczyłam kto śpi obok mnie. Szybko się ubrałam, wybiegłam stamtąd i no zadzwoniłam do Ciebie.
-A co teraz będzie z Tobą i Łukaszem? Powiesz mu o wszystkim? (Łukasz i Karolina byli parą od roku)
-Chyba zwariowałaś, on mnie kocha i ja jego też. Nie mogę mu tego zrobić. 
-Mam nadzieję że nie dałaś mu numeru telefonu, albo adresu.
-Cholera!
-No to mamy kłopoty, to znaczy ty masz ale pytanie co mu podałaś.
-Numer telefonu, chyba.
-Chyba?
-No tak, dokładnie nie pamiętam.
W tym momencie zobaczyłam łzy w jej chociaż. Chyba dotarło do niej co tak naprawdę się stało. Odrazu ją przytuliłam, a jej łzy poleciały po policzkach.
-Dobra Nat ja idę do domu, a i jakby coś spałam u Ciebie.
-Ej czekaj ja Cię samej w takim stanie nie puszczę. Zostań na razie u mnie i poczekaj, a ja zadzwonię po taksówkę i pojadę z Tobą do domu. Muszę mieć pewność że dotarłaś do domu.
-Okey, okey w sumie to jest mi obojętnie, muszę sobie to wszystko jakoś poukładać i spróbować przypomnieć coś więcej.
Po około godzinie wróciłam do domu. Okazało się że chłopak Karoliny był w mieszkaniu, więc stwierdziłam, że mogę wrócić do siebie. Siedziałam na kanapie i próbowałam to wszystko jakoś sobie poukładać. Andrzej był u mnie Karol na imprezie. Przecież oni wszędzie jeżdżą razem więc teraz pewnie też tak było. I pewnie Karol się nudził i dlatego tam poszedł. No jasne... W trakcie moich rozmyślań mnie olśniło, skoro przyjechali razem to również byli w jednym hotelu. Wiem że może to nie najlepszy moment ale musiałam zadzwonić do Karoliny i dowiedzieć się w jakim hotelu TO się stało.

Rozmowa telefoniczna
-Hej Karolina mam pytanie.
-No cześć, jakie?
-Słuchaj wiesz może jak się nazywał ten hotel w którym się znalazłaś razem z Karolem?
-Po co Ci to?!
-Bo muszę tam natychmiast pojechać, jak się nazywał ten durny hotel?
-Nie wiem... Czekaj on był niedaleko Ciebie, chyba Albatros
-No jest tu taki blisko, dobra dzięki pa
-Pa

Z punktu widzenia Karoliny
Byłam u Nataszy i opowiedziałam jej wszystko. Było mi cholernie głupio bo przecież zdradziłam Łukasza ale to wszystko działo się tak szybko. Nie byłam świadoma tego co się stało, dopiero rano gdy zobaczyłam że on leży obok mnie, domyśliłam się co zaszło w nocy. Dopiero po rozmowie z Nat dotarło do mnie tak naprawdę to wszystko. Chciałam już iść do domu ale oczywiście ona mnie nie mogła zwyczajnie puścić samej tylko odwiozła mnie taksówką. Odprowadziła mnie do mieszkania i w sumie dobrze że Łukasz był bo stwierdziła że w takim razie może wracać do siebie. W pewnym sensie cieszyłam się z tego bo chciałam być sama a ona raczej by do tego nie dopuściła. Czasami strasznie irytowała mnie ta jej opiekuńczość, ale wiem że robiła to dla mojego dobra. Niby w mieszkaniu był jeszcze Łukasz, ale jemu powiedziałam, że boli mnie głowa więc poszłam do pokoju obok gdzie mogłam w spokoju i samotności posiedzieć i pomyśleć.
To straszne uczucie kiedy uświadomisz sobie że zraniłaś najważniejszą osobę w swoim życiu, swoją drugą połowę, nawet jeżeli on o tym nie wie. Wiesz wtedy że ta osoba dowie się o zdradzie, ale odrzucasz tą myśl, masz nadzieję że po za tobą i twoją przyjaciółką nikt nie dowie się co stało się tamtej nocy. Po chwili jednak rozsądek mówi Ci że to nie możliwe, że takie rzeczy zawsze wychodzą na jaw, mimo tego nadal wmawiasz sobie "on się nie dowie, nie ma takiej opcji bo przecież od kogo ja mu nie powiem Natasza zresztą też".
Miałam straszny chaos w głowie. Nie wiedziałam co mam zrobić, jednak w końcu stwierdziłam "nie powiem mu" z nadzieją że nigdy się nie dowie.

W tym samym czasie u Nataszy
Dochodziłam właśnie do tego hotelu w którym przez jedną noc spali siatkarze z nadzieją że jeszcze tam będą. Miałam szczęście bo akurat Karol wychodził ze środka i szedł w stronę samochodu. Podbiegłam do niego i nie zastanawiając się zasadziłam mu siarczysty policzek.
-Aaałł, a to za co? I kim ty w ogóle jesteś?
-To za Karoline, jestem jej przyjaciółką!- krzyknęłam
-Ej co tu się dzieje?- podszedł nagle Andrzej- Natasza? Co ty tu robisz?
-A to wy się znacie?- zapytał Kłos
-Tak znamy się- odpowiedziałam- właściwie Andrzej to ja przyszłam bo chciałam z Tobą porozmawiać.
-Skoro chciałaś ze mną gadać to czemu uderzyłaś jego?
-Bo mam swoje powody, nie ważne.
-Ważne!
-Bo przespał się z moją przyjaciółką po wczorajszej imprezie, dla tego!
-Uuu Karollo czemu się nie pochwaliłeś?
-Bo nie ma czym-zaśmial się Karol.
-Widzę że obaj jesteście siebie warci, idę stąd cześć!
-Ej Natasza zaczekaj, przecież chciałaś pogadać.
-Ale już mi się odechciało!
-Oj no przepraszam, tak wiem to było głupie z mojej strony naprawdę przepraszam. To co o czym chciałaś porozmawiać? Choć właściwie to już wiem o czym.
-No o tym czemu wczoraj wybiegłeś tak bez słowa wyjaśnienia.
-Bo... bo się przestraszyłem. To nasze wczorajsze spotkanie, kurwa było dziwnie podobne do pierwszego spotkania z moją byłą. Tak samo się zaczęło i prawie tak samo skończyło tylko że my wtedy wylądowaliśmy w sypialni i no rozumiesz. I po tym pocałunku ja, ja zwyczajnie się przestraszyłem że skoro teraz to się tak samo dobrze zaczęło to może się równie źle skończyć. 
-Jejku Andrzej przepraszam, nie chciałam Ci tego przypomnieć, przepraszam.
-Ehh, to ja przepraszam po prostu nie potrafię czasami panować nad swoimi emocjami, to wszystko mnie przerasta, przepraszam.
-No już dobrze- przytuliłam go.
-Wiesz co muszę już iść, wiesz musimy dojechać jeszcze do Bełchatowa, a za 3 godziny trening.
-No okey to cześć, ale zadzwoń, proszę.
-Zadzwonie na pewno papa.
No i pojechali do Bełchatowa, ja wróciłam do domu, zjadłam obiad i stwierdziłam że musze jeszcze raz to wszystko sobie ułożyć, a że najlepiej mi się myśli podczas biegania... więc poszłam pobiegać.

Z perspektywy Andrzeja
Zauważyłem jak jakaś dziewczyna kłóci się z Karolem. Doznałem szoku gdy okazało się że to Natasza. Kłócili się o jakąś jej przyjaciółkę, ale nie interesowało mnie to zbytnio.
Nagle Nat powiedziała że chce porozmawiać, jak zwykle chlapnąłem coś głupiego ale na szczęście dalej chciała ze mną rozmawiać. Domyśliłem się że chodzi o wczorajszy wieczór. Gdy faktycznie się o to zapytała to jej wytłumaczyłem to. Co miałem zrobić wiedziałem że nie mogę jej okłamać, ja czułem że ona jest dla mnie coraz ważniejszą osobą...

-----------------
No i jest następny, moim zdaniem fatalny rozdział no ale same oceńcie :) do nastęonego 

czwartek, 16 października 2014

ROZDZIAŁ 3

22.10.12

Z punktu widzenia Nataszy
Minął już tydzień od tamtego spotkania z Andrzejem. Codziennie miałam nadzieję, że może zadzwoni, ale niestety nic takiego się nie stało. Jego temat omijałam bardzo szerokim łukiem. Za każdym razem gdy Karolina o nim wspomniała zaczynałam mówić o czymś innym. Tak naprawdę było mi strasznie przykro że się nie odzywa, ale nie pokazywałam tego. Tak, wiem mogłam sama do niego zadzwonić, tylko że miałam swoje zasady i nie miałam zamiaru ich łamać nawet dla Andrzeja.
Była sobota wieczór, siedziałam sama w domu. Miałam propozycje wyjścia na imprezę z Karoliną i paroma innymi dziewczynami, ale kategorycznie odmówiłam, nie miałam ochoty na zabawę. Oglądałam jakiś bezsensowny film, nawet nie znam tytułu kiedy zadzwonił telefon. Pomyślałam, że to Karolina dzwoni żeby namówić mnie jednak na tą imprezę ale pomyliłam się. Na wyświetlaczu pojawił się napis "Andrzej :)", szybko odebrałam:
-Cześć Natasza
-Hej, myślałam, że już nie zadzwonisz.
-No wiem, przepraszam głupio się zachowałem, ale musiałem przemyśleć parę spraw.
-Okey, rozumiem
-Słuchaj, mogłabyś mi podać swój dokładny adres bo jestem w Łodzi przejazdem i pomyślałem że może wpadnę?
-Wojska Polskiego 25 przez 4 czekam. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Nie myślałem że pójdzie tak łatwo haha będę za 15 minut , pa.
-Dobrze, papa.
Odłożyłam telefon i zdałam sobie sprawę że mam tylko piętnaście minut żeby doprowadzić swój wygląd do normalnego stanu, bo w tej chwili wyglądałam jak zombie.
Zamiast ukochanego dresu założyłam czarne rurki i biały zwykły t-shirt. Lekki makijaż i właśnie kiedy wyszłam z łazienki zadzwonił domofon. Bez chwili zastanowienia wpuściłam siatkarza. Dzięki swoim długaśnym nogom po minucie stał juz pod moimi drzwiami i "gwałcił" dzwonek. Kiedy otworzyłam mu drzwi przewrócił się na mnie, bo opierał się o drzwi. Niestety nie wpadł na genialny pomysł że może jednak je otworze. Leżeliśmy na tej podłodze i śmialiśmy tak, że cały blok nas słyszał. Po chwili jednak pan W. paradował po całym moim mieszkaniu i zagladał dosłownie wszędzie. Wbrew pozorom nie był już taki nieśmiały jak tydzień temu w kawiarni. Oczywiście zaczęłam się drzeć na niego ale on nie zwracał na to uwagi. Wszedł do mojego "prywatnego" pokoju i wtedy usłyszałam dziki śmiech. No tak przecież miałam całą ścianę w jego plakatach i zdjęciach, każdy by się zaczął śmiać na taki widok.
-Widze że mam wielką fankę haha.
-Tak a co przeszkadza?
-Nie, nie przeszkadza.
Staliśmy przed tą ścianą, śmialiśmy się i żartowalismy jak dwoje dobrych przyjaciół, ale właściwie widzieliśmy się dopiero 2 razy. Mimo tak krótkiej znajomości wydawało mi się że znam go od zawsze.

Z perspektywy Andrzeja
Byłem trochę nie fair w stosunku do Nataszy że nie odzywałem się przez tydzień ale musiałem, zamknąć pewien rozdział z życia żeby móc zacząć nowy.
Siedzieliśmy sobie teraz w salonie, piliśmy kakałko i rozmawialiśmy. Rozmowa była bardzo podobna do tej sprzed tygodnia bardzo spontaniczna i wesoła. W pewnym momencie Natasza weszła jednak na bardzo niewygodny dla mnie temat.
-Dlaczego się nie odzywałeś przez cały tydzień?
-Przecież mówiłem że musiałem sobie poukładać pewne sprawy. - zrobiło mi się smutno i niestety Natasza to zobaczyła.
-Ej Andrzej co się stało?
-Nic
-Jak to nic, przecież widzę, wiem że znamy się bardzo krótko ale uwierz, mi możesz zaufać. Poza tym jestem świetną słuchaczką.
W końcu uległem i opowiedziałem jej całą historię jak to było z moją poprzednią dziewczyną. Powiedziałem jej jak bardzo tamta mnie zraniła. Musiałem w tym tygodniu jeszcze zabrać ostatnie rzeczy z jej mieszkania i wszystko kategorycznie zakończyć.
Faktycznie Natasza jest świetną słuchaczką, bo słuchała bardzo uważnie i na końcu gdy skończyłem mówić, przytuliła mnie. W tym momencie poczułem się tak jakoś dziwnie, gdy Natasza mnie puściła spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i wtedy... pocałowałem ją.

Z perspektywy Nataszy
Andrzej opowiedział mi jak to było z jego poprzednią dziewczyną. Suka nie dość, że go zdradziła to jeszcze o wszystko obwiniła Andrzeja. Przytuliłam go, po chwili spojrzałam mu w oczy, on mi i pocałował mnie. W ciągu tych paru sekund zrozumiałam kim on dla mnie jest. Po chwili Andrzej jednak odsunął się powiedział "przepraszam" i wybiegł z mieszkania, a ja zostałam i nie miałam pojęcia co myśleć o jego zachowaniu.

Następnego dnia rano, rozmowa telefoniczna Nataszy i Karoliny
-Cześć Nat
-Hej, czekaj ale czemu dzwonisz do mnie o 7 rano? Przecież jest niedziela.
-Tak wiem ale musimy pogadać.
-Teraz?
-Nie głupku, to nie rozmowa na telefon za godzinę będę u Cb papa.
-No pa
Jezu czego ten człowiek chce ode mnie tak wcześnie rano w niedzielę? Przeszło mi bardzo dużo myśli przez głowę ale to co się wydarzyło totalnie mnie zszokowało...


wtorek, 14 października 2014

ROZDZIAŁ 2

15.10.2012

Z perspektywy Nataszy
Dzisiaj odpuściłam bieganie. Stwierdziłam że muszę się wyspać, w końcu miałyśmy jechać z Karoliną na mecz.
Wstałam około 9.00, poranna toaleta, śniadanie i o 11.00 byłam już gotowa do wyjścia. Umówiłyśmy się, że Karolinka przyjedzie po mnie ok. 12.00, więc miałam jeszcze trochę czasu. Upewniłam się czy wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i oczywiście "barwy" ukochanej Skry.
Przyjaciółka jak zawsze punktualna, czekała już na mnie przed blokiem. Dobrze że rodzice kupili jej samochód, bo inaczej byłby problem żeby dostać się do Bełchatowa.
Na miejsce dotarłyśmy dopiero przed 14.00, bo po drodze był jakiś wypadek, na szczęście nie śmiertelny. Niedaleko hali mieszka moja ciocia, więc za każdym razem gdy był jakiś mecz zatrzymywałyśmy się u niej na jedną noc.
-Twoja ciocia jest naprawdę świetną osobą, po raz kolejny nas nocuje i w dodatku jeszcze nam gotuje. -powiedziała Karolina jak weszłyśmy do domu i przywitałyśmy się.
-A no widzisz, bo w mojej rodzinie wszyscy są tacy pomocni i uczynni.
-Hahahahaha. -obie wybuchnęłyśmy śmiechem, a ciocia patrzyła się na nas co najmniej tak, jak byśmy były niedorozwinięte emocjonalnie.
-No już uspokójcie się i siadać do stołu, zaraz podam obiad.
Niestety z moją ciocią nie można było dyskutować w kwestii jedzenie.
Po obiedzie poszłyśmy przejść się po Bełchatowie, bardzo lubiłyśmy to miasto. Przechodziłyśmy akurat koło hali kiedy wpadł na mnie jakiś wielkolud.
-Ej uważaj!!- zaczęłam się drzeć.
-Jejku przepraszam, nic Ci nie jest? -zapytał wysoki brunet.
-Nie, ale mógłbyś czasami się rozejrzeć, na tym świecie są też ludzie którzy mają zaledwie 160 cm wzrostu, a nie 2 metry.
-No tak wiem, przepraszam jeszcze raz, naprawdę nie chciałem na Cb wpaść. Sorry ale muszę już iść na trening. Cześć.
-Spadaj-pomyślałam i wtedy Karolina powiedziała mi z kim ja właściwie rozmawiałam.
-Ej Nat przecież to był Andrzej... Andrzej Wrona!
-Haha o boże właśnie wydarłam się na najpiękniejszego z pięknych.
-Zapomniałaś dodać "mojego przyszłego męża" hahaha
-Oj szczegóły haha
-Dobra wracajmy już bo jest 18.00 a za dwie godzinki meczyk.
W domu przebrałyśmy się w nasze "barwy" klubowe i wyszłyśmy. Na halę weszłyśmy godzinę przed meczem więc spokojnie obejrzałyśmy rozgrzewkę siatkarzy.
Praktycznie przez cały mecz byłam nie obecna, Karolina coś do mnie mówiła a ja tylko przytakiwałam, bo moje myśli krążyły wokół wysokiego bruneta, który wpadł na mnie dzisiaj. Siedziałyśmy blisko kwadratu dla rezerwowych, więc ciągle również patrzyłam się na niego bo niestety... a może stety, nie grał dzisiaj prawie wcale. W pewnym momencie obrócił się, spojrzał na mnie i się uśmiechnął co też wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Mecz skończył się wygraną Skry 3-1 ale nie wiele pamiętam z tego meczu... właściwie nic poza tym czarującym uśmiechem Andrzeja. Po meczu chciałam podejść i poprosić o autograf ale niestety gdzieś zniknął więc poszłyśmy po autografy do innych zawodników. Z hali wyszłyśmy właściwie jako ostatnie, stałyśmy chwilę przed "Energią" i wtedy go zobaczyłam. Stał oparty o drzewo. Nagle zauważyłyśmy że idzie w naszą stronę.
-Cześć, słuchaj widziałem Cię na meczu i stwierdziłem, że poczekam na Ciebie tutaj bo chciałem Cię jeszcze raz przeprosić.
-Hej, ale nie musisz mnie znowu przepraszać, przecież nic się nie stało.
-No niby nie, ale mogło.
-No tak, ale powtarzam nic się nie stało więc już mnie nie przepraszaj, nie lubię nadmiernej uprzejmości.
-Okey, okey wyluzuj chciałem być miły.
-No dobrze, coś jeszcze czy możemy już iść?
-Właściwie... znam świetną kawiarnię otwartą 24 h może pójdziesz ze mną teraz na kawę?
-Hmm czemu nie, wyjeżdżamy dopiero jutro więc... zgoda idziemy.
-To w takim razie ja was zostawiam, cześć- powiedziała Karolina.
Kawiarnia była tuż za rogiem. Mała, przytulna kawiarnia, w której byliśmy sami.
-Jejku nie wierzę, siedzę w kawiarni sam, na sam z Andrzejem Wroną haha, właśnie spełniłeś moje marzenie.
-Lubię spełniać marzenia innych. :)
Rozmawialiśmy tak do północy, rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, nie zastanawialiśmy się nad tym. Było nam dobrze tak razem, ale niestety musiałam już iść do domu. Wronka stwierdził, że mnie odprowadzi. W sumie bardzo się ucieszyłam z tego powodu. Kiedy przyszliśmy pod dom mojej cioci było mi smutno, iż muszę się pożegnać z nim. Wymieniliśmy się numerami i każdy poszedł w swoją stronę.

Z perspektywy Karoliny
Przyjechałam po Nataszę o 12.00, o dziwo zeszła zaraz po moim telefonie. Na miejsce dojechałyśmy po dwóch godzinach, ciocia Nat znowu nas przenocowała. Zjadłyśmy u niej obiadek i poszłyśmy na miasto. Oczywiście nie mogło to być zwykłe wyjście. Na Nataszę wpadł przypadkiem siatkarz Andrzej Wrona. "Przypadkiem" było również to że w trakcie jazdy do Bełchatowa ciągle o nim mówiła, jaki on jest piękny, wysportowany i w ogóle. Oczywiście jak to ona nie zauważyła na kogo się darła haha. Kiedy jej to powiedziałam trochę się zdziwiła, ale nie przejęła się tym. Na meczu oczywiście gadałam, gadałam i gadałam do niej, ale na końcu się dowiedziałam że wcale mnie nie słuchała. Po tym jak patrzyła się na Andrzeja domyśliłam się, że to o nim myślała. Wychodząc z hali miałam nadzieję że pójdziemy prosto do domu, ale podszedł do nas pan W. Rozmawiali z Nataszą, a na koniec stwierdzili że pójdą na kawę. Ja poszłam do domu, wiedziałam że ona szybko nie wróci, ale nie pomyślałam że może wrócić po północy. Siedziałam sobie sama, bo ciocia poszła już spać i rozmyślałam dla czego ona jest taką cholerną szczęściarą...

Z perspektywy Andrzeja
Szedłem na trening przed meczem z Asseco kiedy wpadłem na jakąś dziewczynę. Zrobiło mi się strasznie głupio, a ona w dodatku zaczęła na mnie krzyczeć. Gdy na nią spojrzałem od razu mnie zauroczyła. Miała takie piękne niebieskie oczy i ciemne blond włosy. Niestety śpieszyło mi się więc poszedłem na trening z nadzieją że kiedyś ją jeszcze spotkam.
No i udało się mecz wygrany, a ja znowu zobaczyłem tą dziewczynę. Siedziała tuż za kwadratem dla rezerwowych, więc mogłem dyskretnie na nią spoglądać co jakiś czas z racji tego że stałem tam przez cały mecz. Postanowiłem że po meczu szybko się przebiorę i poczekam na nią przed halą z nadzieją iż uda mi sie "wyłowić" ją z tłumu. Zadanie okazało się prostsze niż wcześniej myślałem, ponieważ wyszła razem ze swoją przyjaciółką 10 minut później niż inni haha. Od razu podszedłem do niej, jeszcze raz ją przeprosiłem. Chwilę porozmawialiśmy i zaprosiłem ją na kawę. Byłem bardzo szczęśliwy kiedy się zgodziła.
W kawiarni bardzo miło nam się rozmawiało, dowiedziałem się w końcu jak ta piękna dziewczyna ma na imię. Po północy odprowadziłem Nataszę do domu, wymieniliśmy się numerami telefonów i wróciłem do hotelu. Oczywiście od razu Karol zaczął się wypytywać o wszystko, ale stwierdziłem, że nic mu nie powiem na razie.

--------------------------
No i jest kolejny rozdział. Historia powoli się rozkręca i mam nadzieję że się spodoba.
Pamiętajcie o komentowaniu! :D A dzisiaj mecz Polska-Szkocja może to nie związane z siatkówką ale od soboty coraz bardziej wierzę w naszych "kopaczy".

poniedziałek, 13 października 2014

ROZDZIAŁ 1

14.10.2012

Z perspektywy Nataszy
Jak co dzień wstałam o 6 rano, żeby iść pobiegać. Robię tak już od paru lat. Zawsze trwa to około godziny, pomaga mi się wyluzować przed całym dniem na uczelni.
Po 7 wróciłam do domu, wzięłam szybki prysznic i zjadłam śniadanie. Była ósma więc czas żebym poszła na uczelnię. Zajęcia miałam dopiero za godzinę jednak musiałam autobusem przedrzeć się przez całe miasto, żeby tam dotrzeć.
Jak zwykle ledwo zdążyłam. Wszyscy moi znajomi przyzwyczaili się do tego, że zawsze przychodzę ostatnia, ale to nie moja wina że tylko tam udało mi się znaleźć jakieś nie drogie mieszkanie. Byłam na pierwszym roku studiów fotograficznych razem z moją przyjaciółką Karoliną. Gdy weszłam do środka ona już na mnie czekała.
-Znowu się spóźniłaś Nat!
-Oj no wiesz jak to u mnie jest, godzina jazdy autobusem. A to nie ja układam ten durny rozkład jazdy.
-No wiem, wiem. Dobra choć już, bo jeszcze nas ze studiów na pierwszym roku wywalą haha.
Zajęcia mijały mi dzisiaj strasznie wolno. Może to dla tego że był piątek i siedziałam na uczelni do 16.00. Po zajęciach poszłam na szybkie zakupy, gdyż uświadomiłam sobie że nie mam nic na obiadokolację. W domu byłam przed 18, więc szybko przygotowałam sobie kanapki i poszłam przejrzeć notatki z dzisiaj. Było tego sporo i stwierdziłam, że połowę przeglądnę teraz a resztę w niedziele. Jutro natomiast jadę z moją Karolinką do Bełchatowa na mecz siatkówki. Ukochana Skra będzie podejmować Asseco Resovię Rzeszów i po prostu nie możemy przepuścić tego meczu.
Była dopiero 20.00 i chciałam obejrzeć jakiś film, ale niestety zmęczenie wygrało i stwierdziłam że umyję się i pójdę spać. Jutro w końcu ważny mecz.

Z perspektywy Karoliny
Natasza jak zwykle spóźniła się na uczelnię i znowu musiałyśmy świecić oczkami przed profesorem. Na szczęście miał dzisiaj dobry dzień i nie miałyśmy problemów. Siedziałyśmy na uczelni do 16.00, ale co robisz, nic nie zrobisz. Po zajęciach właściwie nie miałam już kontaktu z Nataszą, bo szybko się pożegnała i pobiegła na autobus, a ja poszłam do domu.

Z perspektywy Andrzeja

Jak zwykle dzień przed meczem mieliśmy poranny trening później analiza przeciwnika obiad i... znowu trening. W sumie bardzo monotonne ale ja lubię tą monotonię, przynajmniej wiem co kiedy i jak haha. Po popołudniowym treningu, trener powiedział że mamy wolne i możemy wyjść na miasto, wyluzować się, ale podkreślił żebyśmy alkohol tym razem zostawili w spokoju. My jako iż jesteśmy grzecznymi chłopcami posłuchaliśmy trenera i wyjście na miasto wyglądało tak, że nigdzie nie poszliśmy tylko wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Tak, dokładnie, mieszkaliśmy w hotelu przy hali, mimo iż mecz mieliśmy na miejscu i większość chłopaków mieszka w Bełchatowie. Takie niestety wymogi trenera. Około 21 spotkaliśmy się w większości w pokoju moim i Kłosika i urządziliśmy sobie partyjkę w pokera.

Z perspektywy Karola
Rozruch, śniadanie, trening, analiza przeciwnika, obiad, trening. Tak wyglądał dzisiejszy dzień. Wieczorem mieliśmy iść na miasto jednak trener zabronił pić jakikolwiek alkohol więc stwierdziliśmy że nie ma to sensu. Pograliśmy sobie za to w pokera i oczywiście wygrałem. O 23 wszyscy rozeszli się do pokoi, ponieważ... jutro mecz!

----------------------------
A więc mamy jedynkę. Krótko i trochę mi nie wyszło ale jest :) mam nadzieję że wam się spodoba.
PS. Komentujcie będę wdzięczna :*

PROLOG

21.09.2013

Z perspektywy Andrzeja
Zawalił mi się cały świat. Myślałem nawet o tym żeby się zabić, nie wiem skoczyć z mostu, rzucić się pod pociąg, cokolwiek, ale żeby przestało boleć.
Z perspektywy Karoliny
To wszystko jest dla mnie straszne. Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić. Moje życie nie ma sensu, bo po tym wszystkim nie mam już nikogo. 

----------------------------------
Cześć, cześć dopiero zaczynam więc bardzo proszę o wyrozumiałość, za wszystkie błędy z góry przepraszam. Jak widać prolog jest bardzo krótki ale taki miał być. Mam nadzieję że wam się spodoba. :) 

PS. Bardzo proszę o komentarze, każdy kto przeczyta ten post lub jakiś inny niech zostawi po sobie komentarz. Pozytywny bądź negatywny to zależy od was, ale proszę to naprawdę motywuje. 
Do następnego :* 

Bohaterowie

ONA: Natasza Szczęsny 19 lat Mieszka w Łodzi, wielka fanka Skry Bełchatów
ON: Andrzej Wrona 25 lat Mieszka w Bełchatowie, zawodnik Skry Bełchatów
Oraz: Karol Kłos Zawodnik Skry Bełchatów, przyjaciel Andrzeja
Karolina Jędryś Przyjaciółka Nataszy, zajmuje się fotografią